Gori i Upliscyche – czy warto tam pojechać?
Do Gori pojechaliśmy przypadkiem, zaraz po tym jak odwiedziliśmy skalne miasto Upliscyche. Zmusiła nas do tego zła pogoda w górach. Niestety jak to często bywa w spontanicznych podróżach – plany zmieniają się z minuty na minutę. Po powrocie z małej górskiej wyprawy spakowaliśmy plecaki i pojechaliśmy do Gori. Po drodze nie mogliśmy przegapić okazji, aby nie zobaczyć słynnego skalnego miasta Upliscyche.
Jak dojechać do Gori?
Do Gori można dojechać z dworca Didube w Tbilisi (stacja metra Didube). Między 8:30 a 12:45 autobusy odjeżdżają co ok. 45 minut lub wtedy kiedy się zapełnią. Ostatni autobus do Gori odjeżdża ok 19:30. Podróż trwa ok 60 minut. Dworzec w Gori znajduje się w pewnej odległości od Muzeum Stalina, więc jeśli planujesz je odwiedzić poproś wcześniej kierowcę, aby się tam zatrzymał.
Gori – miasto słynne z Muzeum Stalina
Gori – smutne miasto, typowy architektoniczny styl z czasów komuny widoczny jest na każdym kroku. Miasto jakby nie chciało się obudzić i wciąż żyło tamtymi czasami. Taki nasz PRL. O Gori opowiedziała nam Katarzyna Pakosińska (za co serdecznie dziękujemy!) i skłoniła nas do odwiedzenia tego dość dziwnego miasta. Słuchając opowieści o Gori, trochę z niedowierzaniem śmialiśmy się pod nosem, że Stalin w tym miejscu jest wciąż żywy, ale to wcale nie było kłamstwo.
Zwiedzanie Muzeum Stalina
Pomnik Stalina próbowano zburzyć dwukrotnie – mieszkańcy miasta nie zgodzili się. W 2010 roku potajemnie został ściągnięty i przeniesiony do miejskiego muzeum, które zostało upamiętnione jego osobie. Przyznam szczerze, że nie jestem fanką takich miejsc i byłam dość mocno zmieszana po wyjściu z muzeum. Nigdy wcześniej nie słyszałam, żeby o Stalinie opowiadano z takim namaszczeniem, a przewodniczki ewidentnie miały spory sentyment do jego osoby.
Muzeum jest skansenem, jakby czas zatrzymał się w 1953 roku, za to przewodniczki wyglądają, jakby zostały wyrwane z radzieckiego filmu. Niesamowite przeżycie.
Muzeum utworzono w 1937 roku, po śmierci Stalina przekształcono je w muzeum-pomnik ku jego czci. Zgromadzono w nim wiele przedmiotów należących do Stalina, jak i rzekomo do niego należących, np. meble, przedmioty codziennego użytku, ubrania, dary.
Na zewnątrz można zobaczyć największy eksponat muzeum – opancerzony wagon, którym podróżował Stalin. Najmniejszy eksponat to ziarenko ryżu z dedykacją dla Stalina. Za zwiedzanie wagonu trzeba dodatkowo zapłacić. Wagon waży 83 tony, jest w pełni wyposażony i zachował swój wygląd z czasów II Wojny Światowej.
Jeśli stwierdzicie, że muzeum nie przypadło Wam do gustu zostaje jeszcze jedna atrakcja, a mianowicie Muzeum Etnograficzne. Można tam zobaczyć m. in. artefakty z wykopalisk, zbroje, dawne stroje, srebra o dużej wartości, obrazy i meble.
Samo miasto jest mało atrakcyjne, ale to było pierwsze miasto, w którym siedzieliśmy w restauracji, a ludzie spontanicznie tańczyli do tradycyjnej gruzińskiej muzyki. Jadąc do Gruzji, liczyłam na to, że w końcu to zobaczę! Było niesamowicie.
Upliscyche – jak dojechać?
Wracając Gruzińską Drogą Wojenną w kierunku Tbilisi, a później Kutaisi zahaczamy o Upliscyche. Do skalnego miasta Upliscyche dostaliśmy się wynajętą taksówką, którą warto wybrać kiedy podróżuje się w kilka osób. Taksówkarza warto poprosić, aby zaczekał. Do skalnego miasta można się również dostać marszrutką, wtedy należy powiedzieć kierowcy, że wybieramy się do Upliscyche. Marszrutka zatrzymuje się koło mostu w Kwachwreli. Przechodzimy przez most, a później ok 2 km prosto. Wstęp do skalnego miasta jest oczywiście płatny.
Skalne miasto Upliscyche
Upliscyche znajduje się w Kartlii Wewnętznej. Zwiedzaliśmy je o zachodzie słońca przez co barwy, kolory, odcienie skał (piaskowce) zrobiły na nas potężne wrażenie. Polecamy i Wam zwiedzić je o tej porze. Miasto zbudowane jest na lewym brzegu rzeki Kura (po gruzińsku Mtkvari) – tej samej, która przepływa przez Tbilisi.
Upliscyche jest uznane przez archeologów za jedną z najstarszych osad miejskich w Gruzji. Powstało w V wieku p.n.e. i funkcjonowało aż do późnego średniowiecza. Było przez długi czas twierdzą przywódców plemiennych, na co wskazuje jego nazwa bo upali znaczy przywódca, a cyche – twierdza. Upliscyche zachwyca swoim kunsztem, wiedzą i doświadczeniem ludzi, którzy tworzyli to miasto. Mieszanka stylu Anatolii i Iranu, a także chrześcijaństwa i pogaństwa – wszystko w jednym miejscu. Stojąc na górze zapomnicie o doczesnym świecie, bo Upliscyche urzeka.
Bez wątpienia miasto było strategicznie zlokalizowane, bo w sercu starożytnego królestwa Kartli (inaczej Iberii) przez co stało się ważnym politycznym i religijnym centrum kraju.
Mnie zauroczyły wyżłobione na różne sposoby piaskowce – geologia, geomorfologia i wpływ człowieka w jednym. Miasto było stolicą rzemiosła – przedmioty charakteryzowała wysoka jakość. Pełniło również bardzo ważną funkcję polityczną, kulturową i ekonomiczną. Społeczność utrzymywała kontakty z Azją Mniejszą, Iranem i Armenią. Nie mogłam się nadziwić jaką potęgę miało kiedyś to miejsce! A wszystko dzięki Królowej Tamar.
Powolny upadek nastąpił wraz z przyjęciem przez Gruzję chrześcijaństwa. Liczne mongolskie najazdy doprowadziły do ostatecznego upadku tego miejsca. Najazdy Mongołów w XIV wieku wyznaczyły ostateczny kres miasta Upliscyche. Miasto zostało porzucone i w późniejszym czasie było tylko sporadycznie wykorzystywane jako schronienie w momencie najazdu lub wtargnięcia obcych wojsk. Do XX wieku było przykryte ziemią i tylko najwyższe budynki wystawały ponad jej poziom. W roku 1957 postanowiono je odrestaurować, a w ostatnich latach powstało tutaj muzeum.