Sztokfisz – tak pachną pieniądze!
Sztokfisz – duma narodowa Norwegów, towar eksportowany na cały świat, przysmak światowej klasy pochodzący z Lofotów. Czym jest sztokfisz i dlaczego wszyscy się nim zachwycają?
Sztokfisz – suszony dorsz i wielka duma narodowa wszystkich Norwegów
Sztokfisz od setek lat był głównym pożywieniem Wikingów, którzy wyruszali na podbój nieznanych krain i lądów. Odgrywa olbrzymią rolę, nie tylko w Norwegii, skąd pochodzi. Do dnia dzisiejszego, jest przygotowywany w ten sam tradycyjny sposób. Sztokfisz jest przysmakiem dodawanym do wielu potraw na całym świecie. Północna Norwegia, a szczególnie Lofoty nadają się do suszenia w naturalnych warunkach idealnie. Temperatury oscylują w granicach 0°C, a słońce, wiatr i deszcz są w idealnych proporcjach. To wszystko służy dorszowi suszącemu się na drewnianych stockach. Stąd też wywodzi się nazwa sztokfisz. W smaku sztokfisz jest bardzo łagodny, a konsystencja jest zbita.
Dojrzewanie sztokfisza przebiega w sposób naturalny. Od lutego do maja na drewnianych stockach wiszą dorsze i …hmm… śmierdzą, ale żaden Norweg nie powie, że na Lofotach w tym czasie śmierdzi. Tak pachną pieniądze! Nie mogłam się nadziwić, że sztokfisz wrósł tak mocno w kulturę tego narodu. Każdy turysta i podróżnik musi spróbować niezwykłego smaku suszonej ryby. Dlaczego Lofoty słyną ze sztokfisza? Bo tylko tam panują idealne warunki atmosferyczne, które pozwalają dojrzewać dorszom.
Po około 3 miesiącach sztokfisz jest ściągany z drewnianych konstrukcji i przenoszony do magazynów. Tam następuje kolejny etap dojrzewania. Może być przetrzymywany nawet 12 miesięcy. Mówi się, że ze sztokfiszem jest jak z winem, im dłużej się go przechowuje, tym smak staje się bardziej unikalny i wyrazisty. Aromat również ma znaczenie.
Znawcy sztokfisza potrafią go idealnie posortować, biorąc pod uwagę wagę, długość, jakość, grubość, a nawet aromat ryby.
Dlaczego dorsze?
Norwegia posiada największe zasoby tego gatunku ryb. Od lutego do kwietnia całe wybrzeże Lofotów jest pełne życia. Dorsz w tym okresie przemieszcza się z Morza Barentsa w okolice archipelagu Lofotów.
Sztokfisz nazywany jest również białym złotem. Dla mieszkańców jest to główne źródło dochodów. Jakość sztokfisza musi być wysoka. Stojaki wielokrotnie są kontrolowane. Unia Europejska przyznała sztokfiszowi z Lofotów chronione oznaczenie geograficzne.
Ciekawostka – 1 kg sztokfisza zawiera tyle samo białka, co 5 kg świeżego dorsza.
Największymi fanami norweskiego sztokfisza są… Włosi. W 1432 roku u wybrzeży Norwegii rozbił się włoski statek z kapitanem Pietro Querinim. Był on pierwszym Włochem, który dotarł na archipelag Lofotów. Mieszkańcy powitali uratowaną załogę i ugościli serdecznie. Ten niefortunny wypadek przyczynił się do partnerstwa handlowego pomiędzy Norwegią a Włochami. Pietro Querini i reszta uratowanej załogi po powrocie do Wenecji szeroko rozpowiadali, jak gościnni są Norwegowie i jakie dobrodziejstwa są w ich kraju. W ten oto sposób włoska kuchnia i norweski sztokfisz zostały połączone na zawsze.
Norweski szacunek do przyrody
Podróżując przez tydzień po samych Lofotach nie mogłam się nadziwić, jak i również wciąż podziwiać norweski naród. Cenię sobie to, w jaki sposób postrzegają swój kraj, siebie w świecie i siebie w ekosystemie. Norwegowie mają olbrzymi szacunek do przyrody, szanują każdy najmniejszy żywy organizm, postrzegają siebie jako część ekosystemu, a nie jako element nadrzędny mający prawa do porządkowania przyrody, dyktowania zasad jej funkcjonowania.
Jako przyrodnik zwracam uwagę na takie rzeczy, staram się zrozumieć każdy naród i jego możliwości gospodarowania przyrodą. Norwegia ma olbrzymie możliwości, jest krajem bogatym i długo będzie konkurować z innymi krajami europejskimi. Skąd takie podejście i wielki szacunek do natury? Szacunek jest wpajany dzieciom od najmłodszych lat. Idąc na wycieczkę górską, spotkaliśmy na szlaku mieszkańca jednej z wiosek. Miał na sobie sweter z olbrzymimi dziurami, niezałatanymi. Sweter ogólnie nie był zły, był wełniany, dobrej jakości, ale widać było, że jest już stary i sfatygowany.
Zanim pojechałam do Norwegii, czytałam książkę o Skandynawii, stąd też wiedziałam, że mieszkańcy krajów skandynawskich nie wyrzucają zepsutych rzeczy, tylko naprawiają do skutku. My nauczeni kupowania taniej chińszczyzny, która jest złej jakości, wyrzucamy popsute zabawki, przedmioty codziennego użytku, ubrania. Oni naprawiają, przerabiają, poddają renowacji. Zero waste w czystej postaci.
W Stamsund widziałam zakład tapicerski, w którym naprawiano fotele, krzesła i stare kanapy. Dla każdego Norwega przyroda jest dobrem narodowym, wartością nadrzędną, cennym skarbem, a korzystanie z dóbr naturalnych jest zawsze racjonalne. Wszystkie zmiany muszą być zgodne z przyrodą. Nie ma przypadkowych działań, jest racjonalne gospodarowanie.