Brugia – 24 godziny w cukierkowym mieście
Wszyscy odwiedzają Brugię z powodu filmu z Colinem Farrellem „In Bruges”. Ja odwiedziłam ją za sprawą jednego zdjęcia, o którym nie mogłam na długo zapomnieć. Kolorowe jesienne drzewa, kanał wypełniony żółtymi liśćmi i cukierkowe, piernikowe kamienice. Możecie to sobie wyobrazić? Potem zobaczyłam film The Monuments Men (Obrońcy skarbów), w którym pojawiła się rzeźba Michała Anioła – Madonna z dzieciątkiem. Na szczęście w trakcie wielkich zawirowań na frontach II Wojny Światowej udało się ją odzyskać i rzeźba nadal spoczywa w tym samym kościele, w którym stała przez tak wiele lat czyli w Onze-Lieve-Vrouwekerk.
Lot do Brugii – do 25 euro
Jak tylko pojawiły się tanie loty od razu kupiłyśmy bilety. Koszt na osobę wyszedł nas 25 euro za bilety w 2 strony. Warszawa (lotnisko Modlin) – Bruksela (lotnisko Charleroi). Rezerwacji biletu dokonałam bezpośrednio na stronie Ryanair.
Transport z lotniska do dworca w Brugii
Doleciałyśmy na lotnisko Charleroi, gdzie później wsiadłyśmy do autobusu firmy Flibco. Autobus odjeżdża sprzed lotniska, a kupując bilety wcześniej (przez Internet) zapłacicie od 2,5 euro za bilet w jedną stronę. Rezerwacji możecie dokonać na www.flibco.com . Z dworca gdzie zatrzymuje się autobus należy przejść przez główną halę i wyjść na wprost dużego parku. Dojście do starej części miasta zajmuje ok 10 min.
Nocleg B&B
Zatrzymujemy się w uroczym hoteliku Keizershof. Niestety w Brugii noclegi bywają bardzo drogie. Jest jednak szansa zanocować tanio! Zakładając konto na Airbnb i polecając stronę znajomym możecie otrzymać bonus na pierwszą podróż. Jeżeli chcesz otrzymać bonus w wysokości 100 zł na swoją pierwszą podróż, możesz skorzystać mojego 🙂 My za nocleg musimy zapłacić 25 euro ze śniadaniem.
Zwiedzanie miasta – spacer wąskimi uliczkami
To stare średniowieczne miasteczko samo w sobie jest atrakcją. Zabytki stoją jeden na drugim. Wszechobecna jest cegła i kamień, a liczne kanały pozwalają nazwać Brugię flamandzką Wenecją. Poza słynną belgijską czekoladą i przepysznym piwem znajdziecie tu mnóstwo tradycyjnie wyrabianych koronek i dywanów. Z tego właśnie słynie Brugia, ale swój rozwój i piękno zawdzięcza licznym kanałom. Dzięki nim w średniowieczu rozwinął się tutaj handel z Genuą, Lewantem i Anglią.
W późniejszych wiekach straciła na znaczeniu przez zamulający się kanał Zwin. W XVII wieku podupadło koronkarstwo i miastu ciężko było odzyskać dawną świetność. Dopiero w drugiej połowie XX wieku do Brugii nadciągają turyści. Pierwsze co należy zrobić w Brugii to zgubić się! Tak, to najlepsza rzecz jaka może się Wam przytrafić. Uliczki są tak małe i urokliwe, że można na chwilę zapomnieć o mapie. Niech nogi Was poniosą! Nie bez powodu miasto znajduje się od 2000 roku na liście światowego dziedzictwa UNESCO.
Brugia – motorówką po kanałach
Koszt 8 euro dorośli , dzieci od 4-6 euro
Brugia jest zupełnie inna kiedy zwiedzamy ją małą łódką. Bez wątpienia jest to duża atrakcja tego miasta. Wycieczka trwa tylko 0,5 h, a sposób w jaki możecie zobaczyć miasto jest unikalny. Latem kanały są bardzo zatłoczone przez łódki, a kolejki bardzo długie. Jednak warto poświęcić kilka minut na stanie w kolejce. Doskonałe wrażenia gwarantowane!
Jest kilka takich miejsc, do których warto wejść w wolnej chwili. Spacer po Brugii będzie dla Ciebie największą atrakcją, jednak warto też przekroczyć próg Bazyliki Świętej Krwi położonej przy Placu Burg, która wcale nie wygląda jak kościół. Mi przypomina pałacyk średniowiecznego, flandryjskiego władcy. W kaplicy znajdują się podobno relikwie krwi Chrystusa przywiezione z Ziemi Świętej. Wejście jest bezpłatne.
Bardzo atrakcyjne jest Muzeum Historium – interaktywne muzeum, które zrobi na tobie olbrzymie wrażenie. Cena to 13,5 euro za osobę dorosłą, studenci zapłacą 10 euro, dzieci 7,5 euro. Widok na całe miasto zobaczysz z wieży miejskiej Belfry Tower. Cena za osobę to 10 euro, studenci 8 euro. Z innych atrakcji możesz wybrać muzeum czekolady, piwa lub diamentów. Wszystko zależy od Twoich zainteresowań.
Czekolada, czekoladki, truskawki w czekoladzie i kremy czekoladowe … Brugia to raj dla łasuchów! Z czym kojarzy Wam się Belgia? Z czekoladą! O piwie będziemy pisać później… Na każdej ulicy jest przynajmniej jedna czekoladziarnia z wykwintnymi czekoladkami i czekoladami. Ja spróbowałam kilku smaków i mogę Wam powiedzieć – są przepyszne! Nawet udało mi się nagrać filmik z degustacją i komentarzem ale to zostawię dla siebie 🙂 Czekoladki są absolutnie przepyszne i to nie podlega żadnej dyskusji. Sami musicie ich spróbować.
Co warto spróbować w Brugii?
Każdy turysta i podróżnik wybierający się w podróż do Brugii musi spróbować lokalnych potraw i dań z których słynie. W Brugii poza przepięknymi zabytkami nie brakuje również restauracji, barów, pubów i kawiarni, w których serwuje się lokalne produkty. Cała Belgia słynie z frytek belgijskich, czekolady i piwa, ale co warto spróbować w samej Brugii?
Piwo – raj dla smakoszy, raj dla kolekcjonerów szklanek
Belgia to raj dla piwoszy! Nigdzie indziej nie znajdziesz tak wielu gatunków piwa. Tylko Królestwo Belgii może poszczycić się olbrzymią różnorodnością smaków złotego trunku uwielbianego na całym świecie. Każdy rodzaj piwa ma swoją szklankę, a najbardziej popularna pojemność to 25-33cl. Uważajcie, bo niektóre z piw mają nawet 10% alkoholu! W Brugii jest wiele miejsc, które oferują menu degustacyjne. Bez wątpienia znajdziecie coś dla siebie. Będąc w tym cukierkowym mieście warto najpierw pospacerować, a później wybrać się do kilku pubów na degustację… Warto wejść do słynnych pubów i skosztować niebanalnych smaków w 2be/Dubbel bvba, Le Trappiste, The Druid’s Cellar czy De Kelk. 2be/Dubbel bvba jest na moim pierwszym miejscu 🙂
Czekoladki, czekolady, pralinki czekoladowe
Nigdy wcześniej nie widziałam aż takich ilości czekolady. Wybór jest olbrzymi, a cukiernie prześcigają się w pomysłach. Jeżeli jesteś chocoholikiem to Brugia będzie twoim czekoladowym królestwem. To nie jest miasto dla ludzi ze słabą wolą. Pralinki powstały dzięki Jeanowi Neuhausowi II, który wynalazł je w 1912 r. Rodzina Neuhaus jest związana z czekoladą od 1857 roku, kiedy to dziadek Jeana z zawodu farmaceuta osiedlił się w Brukseli i założył firmę farmaceutyczną. Produkował w niej leki pokryte warstwą czekolady aby były lepiej przyswajalne. Jego wnuk Neuhaus II zamienił substancję leczniczą na inne nadzienie.
W ten sposób powstała pierwsza nadziewana czekoladka, którą postanowił nazwać praliną. Jej sukces był tak wielki, że stały się one belgijską marką, znaną na całym świecie. Neuhaus od wielu lat jest liderem na rynku luksusowych belgijskich pralin o niezrównanej jakość, dzięki czemu otrzymał „Royal Warrant of Appointment”, który jest przyznawany firmom mającym wyłączność na dostarczanie produktów na Dwór Królewski. Mi najbardziej smakowały pralinki z czerwonym pieprzem oraz z chrupiącymi orzechami.
Frytki belgijskie i mule w białym winie
Belgijskie frytki stały się hitem nawet w Polsce, ale gdzie smakują najlepiej? Właśnie w Belgii! Najczęściej podawane jako dodatek do wielu dań, można z nimi zjeść nawet mule, a zamawiając pojedynczą porcję w restauracji należy się spodziewać olbrzymiego talerza zapełnionego frytkami. Podawane są zazwyczaj z majonezem lecz keczup jest także popularny.
Historia belgijskich frytek zaczyna się w XV wieku w Walonii. Tam po raz pierwszy zaczęto smażyć ziemniaki na tłuszczy wołowym, czyli tzw. fryturze, a wszystko za sprawą ostrej zimy i grubej pokrywy lody na rzece Meuse, która zabrała mieszkańcom ich podstawowe pożywienie – ryby. Zdesperowany lud kroił ziemniaki na kształt rybek i wrzucał na gorący olej. Fani starej receptury krytykują smażenie ziemniaków na oleju roślinnym. Toż to istna zbrodnia! Belgijskie frytki smażone są dwa razy, w różnych temperaturach aż nabiorą rumianego koloru. Wnętrze frytek musi pozostać miękkie i nienasiąknięte tłuszczem.
Jeśli będziesz w Brugii to nie zapomnij odwiedzić Muzeum Frytek – tak, w Brugii jest takowe muzeum. Mule natomiast przynoszone są w kolorowych emaliowanych garnkach. Nawet nie wiecie jaka to przyjemność wyciągać je prosto z gorącego naczynia, gdzie pływają jeszcze w ciepłym, winnym sosie.
Gofry i truskawki w czekoladzie
Och słodkości moje – gofry! Z bitą śmietaną? Proszę bardzo. Z owocami? Ależ proszę! Wszystkie rodzaje owoców, kremów, posypek, syropów – gofry w Belgii to arcydzieła! Warto wyjść za róg restauracji i zjeść na deser ociekającego czekoladą i bitą śmietaną gofra z olbrzymią ilością owoców i posypek. Mimo że nie jestem fanką sztucznych posypek w neonowych, odblaskowych kolorach to na gofra pozwoliłam sobie odrobinę nasypać.
Sezon na truskawki cieszy się tutaj niezwykłą popularnością. Na witrynach cukierni roi się od tych przepysznych, czerwonych owoców. Truskawki można kupić zarówno w białej czekoladzie jak i mlecznej, gorzkiej czy deserowej. Warto się skusić, ale tylko w sezonie. Poza sezonem truskawki mają sztuczny smak i na pewno nie są z Polski.
Brugia – idealne miejsce dla fanów … klamek i drzwi!
Dla świrów drzwi i klamek polecam zwrócić szczególną uwagę na ozdobne i wyjątkowe elementy, wykonane z różnych materiałów. Brugia to muzeum drzwi i klamek, można się nimi zachwycać na każdym kroku. Domki jak z piernika oraz kolorowe drzwi sprawiają wrażenie, że jest się w jakiejś bajce… tylko jakiej?
Podobne wpisy:
No related posts.