Hydrozagadka. Kto zabiera polską wodę i jak ją odzyskać – recenzja książki Jana Mencwela
Dlaczego woda stała się kluczowym wyzwaniem dla Polski i jak możemy przyczynić się do poprawy stanu naszych zasobów wodnych? Z nową drogą rozwoju i pomysłem na kryzys wodny przychodzi „Hydrozagadka” – lektura obowiązkowa dla nas Polaków. Ta książka stawia ważne pytania, ukazuje obecne problemy oraz inspiruje do działania w imię ochrony środowiska i wody – kluczowego składnika dla naszego życia i przyrody. Przygotuj się na ekscytującą podróż po kryzysie wodnym w Polsce, pełną wiedzy, refleksji i możliwych rozwiązań.
Zacznijmy od żab
Chciałabym zacząć ten wpis od pytania, które od kilku lat nie daje mi spokoju. Gdzie się podziały żaby?
Całe swoje dzieciństwo i większość młodości, póki nie wyjechałam na studia, spędziłam w małej miejscowości na Górnym Śląsku. Maleńka gmina, w której jest tylko jedna miejscowość, ma swoją kopalnię, pokopalniane doły, kilka stawów, kilka cieków wodnych i niewielkie mokradła. Cała moja ornontowicka rzeczywistość.
Odkąd sięgam pamięcią, wiosenne i letnie wieczory spędzaliśmy w ogrodzie, przy otwartym oknie sypialni rodziców, czasem przy wieczornym ognisku, ale zawsze w towarzystwie potężnego, wielogłosowego chóru żab. Rechot pochodził z pobliskiego stawu w lesie, ale także z naszego oczka wodnego, w którym również mieściło się całkiem pokaźne stadko tych małych skaczących płazów. Noce przy takim ciągłym rechotaniu były nie do zniesienia – po prostu nie można było zasnąć.
Lata mijały, a ja w pewnym momencie nie usłyszałam wiosennego rechotu żab. Wybierając się na spacer do lasu, częściowo nie poznałam miejsca, w którym znajdował się staw z mojego dzieciństwa i odpływająca z niego rzeczka, w której niegdyś brodziłam po kolana w poszukiwaniu traszek, małych żab i innych pływających żyjątek. Miejsce nadal istniało, ale nie było już tak dzikie, jak kiedyś. Groblę częściowo przekopano, uporządkowano teren wokół rzeczki, dziki charakter tego miejsca przestał być widoczny.
Gdzie się podziały polskie żaby?
Skończyłam studia, wyjechałam z domu, o rechocie żab szybko zapomniałam. Szybko zapomniałam też o tym, że przez całe moje dzieciństwo żaby były moimi ulubionymi zwierzętami. Całymi dniami siedziałam nad ogrodowym stawkiem z rękoma zamoczonymi aż po pachy, łowiąc żaby i traszki dla zwykłej dziecięcej zabawy. Każde spotkanie ze znajomymi, przyjaciółmi kończyło się zabawą nad tym właśnie stawkiem – godzinami łowiliśmy i liczyliśmy nasze żaby.
Do dziś pamiętam, jak z wielkim pędem wybiegałam z domu do naszego ogrodu w poszukiwaniu rzekotek, które mają tak charakterystyczny rechot, że trudno go pomylić z inną żabą. Zawsze triumfowałam, kiedy pośród liści znalazłam małą zieloną lepką rzekotkę.
Dziś, nie potrafię odpowiedzieć na pytanie, gdzie się podziały żaby. Od kilku lat nie widziałam żadnej – ani rzekotki, ani zwinki, ani zielonej, brunatnej, wodnej, ani śmieszki, ani nawet najmniejszej ropuchy – dosłownie żadnej. A to powinno mnie zaniepokoić, tym bardziej że moje “zielone pojęcie”, ogromna wrażliwość na otaczający nas świat, przyrodniczy zapał, ekologiczne życie, miłość do wody i analizowanie przyrody, są moją codziennością.
I tutaj wkracza do akcji książka Janka Mencwela – „Hydrozagadka. Kto zabiera polską wodę i jak ją odzyskać”. Zacznijmy od recenzji, bo o żabach napiszę ostatni akapit tego wpisu, choć to będą tylko proste fakty.
„Hydrozagadka. Kto zabiera polską wodę i jak ją odzyskać” - recenzja książki Jana Mencwela
„Hydrozagadka” to książka, która rzuca światło na jeden z najważniejszych i równocześnie często zaniedbywanych problemów współczesności – kryzys wodny. Autor, Jan Mencwel, w sposób niezwykle rzetelny i angażujący prowadzi czytelnika przez labirynt decyzji, wydarzeń i postaci, które składają się na naszą trudną relację z wodą.
W książce tej Mencwel nie tylko opisuje problem, ale stara się go zrozumieć, analizując jego źródła. Rozmawia z naukowcami, aktywistami, rolnikami i innymi ekspertami, aby ukazać czytelnikowi, kto ponosi odpowiedzialność za degradację środowiska wodnego w Polsce. Wnikliwie opisuje, jak nasze działania, takie jak regulacja rzek, wycinanie lasów czy eksploatacja kopalni odkrywkowych, przyczyniają się do nasilającego się kryzysu wodnego. Pokazuje też, jak na przestrzeni ostatnich wieków Polska walczyła z błotem i bagnem w imię ucywilizowania i dorównania zachodowi.
Szklane domy, czyli fobia Żeromskiego na punkcie błota
Zacznijmy od jednego z ciekawych fragmentów Hydrozagadki. To wspomnienie ważnej powieści Żeromskiego i jednego istotnego fragmentu, jak Seweryn Baryka opowiada swojemu synowi o Polsce. Roztacza przed swoim synem wizję “szklanych domów”, a to nic innego jak silny manifest Żeromskiego, który wierzy w postęp i modernizację Polski. Jak się okazuje, ten manifest ma także drugie dno, o którym trudno szukać informacji w opracowaniach tej lektury.
Obsesja, która zaprzątała głowę Żeromskiego, to także obsesja polskich elit, które budowały sto lat temu nową Polskę. Ta obsesja to nic innego jak ciągłe przytłoczenie nadmiarem wody i błota.
Przypomnijmy sobie fragment książki, w którym Seweryn Baryka opowiada o nowej cywilizacji, jaka rodzi się w jego kraju, którą buduje m.in. zmyślony krewny Baryki. Inżynier Baryka w opowieściach ojca Cezarego posiada nadmorskie zabagnione tereny, pokryte grubym torfem. Inżynier sprowadza maszynę do wydobywania tegoż torfu, następnie go suszy i sprzedaje na opał. Przy wydobyciu torfu kopie kanał, którym odprowadza nadmiar wody z torfowiska. Kanał ten z kolei napędza turbiny wodne w zbudowanej przez inżyniera hucie szkła. Szkło oczywiście produkowane jest z piasku, które ukazuje się po wydobyciu torfu. Ze szkła budowane są specjalne belki, z których z kolei powstają słynne szklane domy. Oczywiście to nie koniec, ponieważ woda odgrywa kluczową rolę w funkcjonowaniu szklanych belek.
W opowieściach pojawiają się z czasem szklane szkoły, kościoły, szklane koryta rzek, szklane osiedla robotnicze. Wszystko ze szkła. Nieprawdopodobny wydaje się opis szklanego łożyska rzeki Wisły, dzięki temu zniweczone zostały wylewy i zatory.
Polska - kraina niegdyś wodą stojąca
I na tym kończy Janek Mencwel swój wywód o Żeromskim – tyle wystarczy, aby ujrzeć obsesję ujarzmiania wody jako żywiołu. Teraz przenieśmy się do innego fragmentu książki Hydrozagadka, ale nadal omawiając Przedwiośnie, kiedy Cezary Baryka dociera do Polski i pierwsze co widzi po przekroczeniu granicy, to dzika rzeka i dookoła niej błoto. To staje się obsesją Cezarego, bo błoto zaczyna czyhać na niego wszędzie. To nie jest Polska, o której opowiadał mu ojciec…
Żeromski nie drwi w swojej powieści z marzeń o modernizacji kraju. To miała być swojego rodzaju motywacja dla Polaków, zaraz po odzyskaniu niepodległości. Polskie elity marzyły wręcz o ujarzmieniu wody, podmokłych terenów, sprowadzeniu krajobrazu do roli sługi narodu w imię postępu i ucywilizowania. Woda miała w tym kraju pracować dla człowieka.
Ale zostawmy Żeromskiego i jego fobię, przejdźmy do kolejnych kart historii, które wpoiły nam, że z wodą należy walczyć.
Wodne instytucje - walka z wodą na każdym kroku
Ostatnie kilkadziesiąt lat to walka wręcz – dziwnych instytucji, tworów na potrzeby ujarzmiania wody, walki z suszą i powodziami. Ba, te instytucje w imię pomocy społeczeństwu chwalą się, że ich główną misją jest ochrona mieszkańców kraju przed powodzią i suszą, a także zrównoważone gospodarowanie wodami dla ochrony zasobów wodnych, oraz zapewnienie dobrej jakości wody obecnym i przyszłym pokoleniom.
Cóż, niestety nie idzie to w parze z działaniami podejmowanymi na rzecz zasobów wodnych. Janek Mencwel szeroko omawia niezauważalne problemy – niefrasobliwe wydobywanie piasku z dna Wisły, odwadnianie terenów podmokłych, czyszczenie rowów melioracyjnych, prostowanie rzek, skracanie ich biegu, odkrywkowe wydobycie kopalin, stawianie zapór wodnych i problemy z potężną zaporą we Włocławku i tykającą bombą biologiczną Zalewu Włocławskiego. O tym, jak nasze polskie instytucje skutecznie zmniejszają zasoby wodne i jak działają zagrażając naszemu bezpieczeństwu, przeczytasz w książce Janka Mencwela – Hydrozagadka.
Jest i nadzieja!
Jednym z najważniejszych aspektów tej książki jest jej ostateczny przekaz nadziei. Mencwel pokazuje, że nadal istnieją osoby i grupy, które angażują się w ochronę środowiska wodnego i podejmują działania mające na celu ochronę naszych rzek, jezior i bagien. Przypomina nam, że nie jest jeszcze za późno, aby spróbować zmienić obecną sytuację.
Książka ta porusza również temat naszego skomplikowanego stosunku do wody. Pokazuje, że choć lubimy korzystać z przyjemności związanych z wodą, często traktujemy ją jako ściek lub przeszkodę w naszym otoczeniu. To wyzwanie dla naszej mentalności i podejścia do wody, od której jesteśmy tak zależni, nawet jeśli tego nie dostrzegamy.
Jan Mencwel w „Hydrozagadce” udowadnia, że mamy możliwość zmiany naszych działań i podejścia do wody. To nie tylko książka o problemach, ale także o rozwiązaniach i nadziei. Jest to lektura obowiązkowa dla wszystkich, którzy chcą lepiej zrozumieć kryzys wodny i przyczynić się do jego łagodzenia. To lektura obowiązkowa – dla Nas Polaków.
Wracając do żab…
Wody w Polsce zaczęło ubywać. Mamy jej coraz mniej, coraz mniej mamy także bagien, błota ze stojącej wody, stawów leśnych, dzikich cieków wodnych, mokradeł wszelkiego rodzaju. Na początku lat 90. XX wieku widok żaby był czymś normalnym. Dzisiaj to niespotykane zjawisko. Zadajcie sobie jedno pytanie – kiedy ostatni raz widzieliście żabę w środowisku naturalnym? W waszym ogródku? W lesie? Nad rzeką? Kiedy to było? Bo jeśli całkiem niedawno, to mieliście szczęście – naprawdę.
Populacja żab leci na łeb na szyję w dół. Wysuszanie stawów, mokradeł, cieków wodnych, torfowisk, bagien, a także zakopywanie starych pokopalnianych wyrobisk, odbija się na populacji żab. Coraz więcej zbiorników wodnych jest także zarybionych (zbiorników, które jeszcze jakimś cudem przetrwały).
Zarybianie doprowadza do sytuacji, w której żaby są na straconej pozycji – zbyt duża ilość drapieżników zabieram żabom pożywienie. Podobnie dzieje się z nadmiarem pestycydów, którymi rolnicy opryskują swoje rośliny – żaby na polach uprawnych nie mają co jeść, bo wszystkie małe organizmy w postaci owadów i ślimaków giną od środków ochrony roślin.
Nasze rodzime gatunki płazów znajdują się w bardzo trudnej sytuacji – kryzys wodny zabiera im miejsca lęgu, które są niezwykle ważne w kontekście przetrwania gatunku. Bez wody nie tylko żaby nie poradzą sobie w swoim środowisku – my ludzie też. Dlatego koniecznie przeczytajcie Hydrozagadkę i dbajmy o nasze białe złoto – wodę.
Tytuł: Hydrozagadka. Kto zabiera polską wodę i jak ją odzyskać
Autor: Jan Mencwel
Liczba stron: 352
Wydawnictwo: Krytyka Polityczna
ISBN miękka oprawa: 978-83-67075-87-9
Rok wydania: Warszawa 2023
Typ oprawy: miękka ze skrzydełkami
Gatunek: reportaż
Wpis zrealizowany we współpracy z Wydawnictwem Krytyka Polityczna
Podobne wpisy:
No related posts.